Kategorie:
Spis treści
O książce
To jest opowieść o dorastaniu.
To jest opowieść o stracie.
I o magii. O chłopcu w czerwonej pelerynie, który miał na imię Nic i był czarodziejem. O poszukiwaniu skarbów i zabawach w umieranie. O kocie, który nie chciał zostać Szarikiem, sercu napędzanym mechanicznym słowikiem i Dziadku z wąsami Hitlera. O śwince Marysi, która zjadła tęczę, o wszystkich bogach rzeki i Babci, która zmieniła się w drzewo. O karmieniu grobów, pladze biedronek i o tym, dlaczego koniec świata zaczął się w Niebie.
To nie jest bajka o śmierci.
Wszystko zdarzyło się mniej więcej naprawdę, jak pisał Kurt Vonnegut w Rzeźni numer pięć.
Prawie na pewno to prawda.
Zupełnie na marginesie książki Joanny Lech
Wielu z nas doskwiera monotonia życia nawet bohaterskim dzieciakom z tej opowieści, choć robią wszystko, by ją rozproszyć. Rozpraszanie nudy jako życiowy cel. Bo życie na początku przez te straceńcze zabiegi wydaje się dość barwne, a nawet intensywne. Im więcej śmierci dużych i małych, spektakularnych bądź cichych pogrzebów, tym intensywniejsze.
Ta proza wydaje mi się właśnie taka: intensywna, zachłanna na wszystkie wspomnienia, doznania. Na to, co było dawniej, naprawdę i mocno było. A teraz jakoś nie chce.
Karol Maliszewski
To jest opowieść o stracie.
I o magii. O chłopcu w czerwonej pelerynie, który miał na imię Nic i był czarodziejem. O poszukiwaniu skarbów i zabawach w umieranie. O kocie, który nie chciał zostać Szarikiem, sercu napędzanym mechanicznym słowikiem i Dziadku z wąsami Hitlera. O śwince Marysi, która zjadła tęczę, o wszystkich bogach rzeki i Babci, która zmieniła się w drzewo. O karmieniu grobów, pladze biedronek i o tym, dlaczego koniec świata zaczął się w Niebie.
To nie jest bajka o śmierci.
Wszystko zdarzyło się mniej więcej naprawdę, jak pisał Kurt Vonnegut w Rzeźni numer pięć.
Prawie na pewno to prawda.
Zupełnie na marginesie książki Joanny Lech
Wielu z nas doskwiera monotonia życia nawet bohaterskim dzieciakom z tej opowieści, choć robią wszystko, by ją rozproszyć. Rozpraszanie nudy jako życiowy cel. Bo życie na początku przez te straceńcze zabiegi wydaje się dość barwne, a nawet intensywne. Im więcej śmierci dużych i małych, spektakularnych bądź cichych pogrzebów, tym intensywniejsze.
Ta proza wydaje mi się właśnie taka: intensywna, zachłanna na wszystkie wspomnienia, doznania. Na to, co było dawniej, naprawdę i mocno było. A teraz jakoś nie chce.
Karol Maliszewski
Adres e-mail został dodany do naszej bazy. Jak tylko Sztuczki bedzie dostępny zostaniejsz poinformowany e-mailem
Recenzje czytelników "Sztuczki"